wtorek, 2 lipca 2013

"Mam pistolet, dwa naboje, i nas dwoje."

Mam moc w sobie, ona kroczy ze mną, a siła w żyłach pływa na pewno.Szacunek, respekt, braterstwo, jedność, pomocna dłoń, przyjaźń i pewność.-burczałam.
Siedząc samotnie, na niezbyt wygodnym meblu, mający z tyłu niedobrane oparcie, przyglądałam się gigantycznym kroplom deszczu, które błyskawicznym tempem, spływały po przezroczystej szybie, za którą można było dostrzec, Pałac Kultury i Nauki w Warszawie.
Odczuwając wibrację telefonu komórkowego, starałam się zwinnie wyjąć urządzenie elektroniczne.Sprawnie wciesnęłam przycisk, koloru zielonego, po czym zaczęłam rozmowę.
-Dzień dobry!-wrzasnęła pełna uśmiechu Emilia.-Gotowa, na dzisiejsze starcie naszych najukochańszych orłów?!
-Dla kogo dobry, dla tego dobry.W sumie, nie mam nic do stracenia, aby pójść na ten mecz.-mruknęłam z irionią w głosie.
-Cieszę się, i nawet nie wiesz jak bardzo!-krzyknęła.-Spotkamy się na miejscu, na Powiślu, około godziny siedemntastej trzydzieści.
-Postaram się być punktualnie, ale nie obiecuję.-odłożyłam połączenie.
Momentalnie nadeszła godzina, w której opuściłam mój opustoszały, i nieziemsko wyposażony apartament.Zmierzając w umówione miejsce, w promieniu dwustu metrów, nie trudno, było niezauważyć dominujących barw naszego państwa.W społeczeństwie, które krzyczało, huczało i przejmowało się tylko, i wyłącznie wygraniem dzisiejszego starcia z Brazylijczykami, nie mogłam dostrzec osoby, która w tym momencie, okazała się być moją jedyną deską ratunku.
-Myślałam, że już Cię nie znajdę!-powiedziała zachwycona Emilia.
-A jednak Ci się udało..Miło mi, znów Cię zobaczyć.-utulałam towarzyszkę.
Przechodząc próg obiektu sportowego, zaczęłam uśmiechać się od ucha do ucha.Zasiadłam na swym miejscu, trzymając zacisnięte głęboko kciuki.
-Jak wrażenia, emocje?-spytała niepewnie.
-Niesamowite.Nie mogę doczekać się pierwszego gwizdka.-wrzasnęłam.-Zaraz..-spochmurniałam.
-Co się stało?!-odparła przerażonym głosem.
-Kim jest siatkarz, z numerem piętnastym na koszulce?
-To nasz najwspanialszy na całym świecie, rozgrywający-Łukasz Żygadło.Jest świetny, przezabawny i uwielbia swoich kibiców.Wiele osób bardzo ceni jego grę i osobowość.Dlaczego, tak nagle zerwało Cię, na to pytanie?
-W dniu śmierci Nikodema, napotkałam podobnego mężczyznę.Pomógł mi.Bardzo przejął się moim niegroźnym upadkiem, po tym, jak nabuzowana wydarzeniami z tamtego dnia, wpadłam niefortunnie, tuż pod jegomość.
-To nie mógł być Łukasz.-zaśmiała się.-Reprezentacja przebywała w miejscowości, pod nazwą Spała.Warszawę zawitała w środę.-rzekła.
-Te zdarzenie miało miejsce dnia wczorajszego..-posmutniałam.
-Przepraszam, nie sądziłam, że to jest dla Ciebie aż tak trudne.Nie chciałam dąrzyć tego tematu.Wybacz mi.
-Nie mamy o czym rozmawiać.Skupmy się na porządnej grze, naszych orłów.Muszą wygrać.Publiczność, jaka zawitała dzisiaj na halę, wesprze każdego, z naszych graczy.-uśmiechnęłam się.
Wielka, sportowa atrakcja, zakończyła się porażką reprezentacji Polski.Ze łzami w oczach, posmutniałą miną i drżącymi rękami, poczułam, na karku zimny, dyszący oddech.
-Maciej?-zdzwiłam się.-Co ty robisz w Warszawie, a tym bardziej na meczu reprezentacji Polski, w siatkówce mężczyzn?
-Tuż, po żużlu-kocham siatkówkę, więc pomyślałem, że w końcu wybiorę się na tą świetną rozrywkę.-rzekł chrypkim głosem.
-Nigdy się nie udzielałeś, ze swoimi pasjami.Przedstawiam Ci, Emilię Winiarską.Jest rodzoną siostrą, siatkarza z numerem drugim na biało-czerwonej koszulce.
-Miło mi, Cię poznać, Emilio.-dodał z zadowoleniem.
-Mnie również.-odwzajemniła czynność.
-Kornelia?-spytał Łukasz, zawdziwiony moim widokiem.-Nie mogę w to uwierzyć!
-Tak.-spochmurniałam.-Ja też nie mogę uwierzyć w to, że przypadkowo, w niezadawalający dzień, napotkałam na swej drodze, siatkarza, występującego w reprezentacji.
-Ten świat jest maleńki.-dodał.-Nie sądziłem, że lubisz oglądać nasze wyczyny.
-Prawdę mówiąc, ja także.-rzekłam ironicznie.
-Poznamy się lepiej?-zapytałam niepewnie, z błyskiem w oczach.-Bardzo, ale to bardzo mocno mi zależy, ponieważ wydajesz się być mądrą, inteligentą, i oczywiście przepiękną kobietą.
-Schelabiasz mi.-burknęłam.-Zaraz się zaczerwinię.-odpowiedziałam obojętnie.-Przechodząc do setna sprawy, nie mam ochoty.Twoje zagożałe fanki, próbują z Tobą pomówić.-mruknęłam.
-Oto mój numer.-podał skrawek, obskórnej, pomarszczonej karteczki.-Oddzwoń, gdy będziesz potrzebowała jakiejkolwiek pomocy.Z wielką chcęcią-jestem do dyspozycji.
-Raczej, nie skorzystam, ale dziękuję, za dobre chęci..
Opuszczając obiekt sportowo-widowiskowy, uświadomiłam sobie, jak arogancko, prostacko, podle i złośliwie, potraktowałam miłego, przystojnego i jakże umięśnionego, rozgrywającego reprezentacji Polski.

______________________
Mamy już drugi rozdział.
Oceniamy &  komentujemy!

4 komentarze:

  1. MIAŁ BYĆ DŁUŻSZY -.-
    CZEKAM SZYBKO NA NASTĘPNY, PO ZASTRZĘLĘ NORMALNIE. ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jest świetny...
    a przy okazji zapraszam do mnie :)
    http://czas-na-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na wiecej Amniu! ;) <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Ania <3
    Dziewczyno, jaki Ty masz talent!!
    Twoja historia wciąga mnie jak żadna inna..
    Pisz dalej, bo nie mogę się doczekać ! ;**

    OdpowiedzUsuń