-Słucham?!-krzyknęłam.-To nie może być prawda!
-Niestety, wraz ze szpitalnym personelem, potwierdzam tą wiadomość.Zgon nastąpił około godziny piętnastej dwadzieścia sześć.-odrząknął.
-To jest nie możliwe!-wrzasnęłam.
-Bardzo mi przykro, z tego powodu.Szczere wyrazy współczucia dla najbliższych.
-Proszę?!-wybuchłam euforią.-Mój najwspanielszy, najlepszy, najukochańszy przyjaciel, z którym przeżyłam wiele przygód, milion porażek, tysiąc upadków i wiele, wiele wzlotów-nie żyje!
Oparłam się o szarawą, obskórną ścianę.Osunęłam się w stronę dołu, po czym zaczerwienioną twarz, schowałam w drżących i zziębniętych dłoniach.Wolałabym przejść na tamtą stronę, odpocząć, od ludzi, którzy nie mają do Ciebie szacunku, aby choć chwilę, poczuć się wolną.
-Nalegam, aby w trybie natychamiastowym, zatelefonować oraz poinformować rodzinę, o śmierci ich bliskiej osoby.-rzekł.
Ocierając oblicze, po omacku, starałam się znaleźć telefon komórkowy.Wykręciłam numer, przyłożyłam słuchawkę do ucha, po czym usłyszałam znajomy, lubiany, anielski głos.
-Cześć, Kornelia.Dawno się nie odzwzywałaś.Coś się stało?
-Jak najszybciej, w obecności rodziców, masz się stawić w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim, przy ulicy Kondratowicza.Proszę Cię, nie każ mi się tłumaczyć.-rozłączyłam się.
Tępo wpatrując się przed siebie, ujrzałam znajomą sylwetkę, która właśnie zwróciła się do mnie, bardzo przestraszonym tonem.
-Czy coś poważnego Ci się stało?
-Mnie nie.Nie wiem, jak mam Wam o tym powiedzieć..
-Ależ o czym?-zapytała niepewnie starsza kobieta.
-Nikodem..Wasz syn, twój brat, mój kompan-nie żyje.-wymówiłam przez zęby.
-Co takiego?!-wrzasnęła przerażona Laura.
-Mój syn..Jak do tego doszło?-spytał ojciec.
-Odwiedził mnie na campusie.Zaprosił na pogawędkę.
***Dwie godziny wcześniej.***
-Jak dobrze, że Cię widzę.Bardzo się za Tobą stęskniłem.
-Ja za Tobą też.Przejdziemy się?
-Owszem, musimy porozmawiać.
-Więc, proszę zacznij.-prychnęłam.
-Kornelia, nie mam już sił, ciągnąć tego życia..
-Doceń, to co masz, bo kiedyś może Ci tego zabraknąć.Masz wspaniałą rodzinę, idealny kierunek studiów, niczego Ci nie brak.Czego chcieć więcej?
-Nie rozumiesz moich problemów.Naprawdę, nie radzę sobie już.
-Mówisz głupstwa.Ułoży się, zobaczysz.Potrzeba czasu.Bądź cierpliwy.
-Dla mnie nie ma już czasu.Muszę odejść..Przepraszam, kocham Cię.-zniknął..
***Teraźniejszość.***
-Czy Nikodem popełnił samobójstwo?
-Nie mógł dalej tak żyć.Teraz będzie mu lżej.Nie będzie przejmował się problemami.Nie będzie płakał, nie będzie miał już nieprzespanych nocy.Spotkał Boga, który mu pomoże.Weźmie go, pod swoje skrzydła i zajmie się nim, jak każdym dobrym i uczciwym człowiekiem.
-Nie docenialiśmy go, prawda?
-Mylicie się.Za mało czasu mu poświęcaliście.Na pierwszym miejscu była praca, pieniądze, dzieci.Nie potrafiliście dostrzec, że wasze pociechy, potrzebują rodzicielskiej miłości.Przepraszam, ale ja już nie mogę.-wybiegłam.
Rozpędzona, mijałam różnorodne typy społeczeństwa.Nie patrząc przed siebie, moją krętą drogę, zastawił mi dwumetrowy mężczyzna, o niezwykle kakaowych oczach.Zahaczając o niego, wypuściłam w niepamięć przeżycia, związane ze zmarłym towarzyszem.
-Serdecznie, bardzo przepraszam.
-Nie ma sprawy.Każdemu się zdarza.Zwałsza w tak ponury i niefortunny dzień.
-Też tak sądzę.-wysłałam kroplę sztucznego uśmiechu.-Naprawdę, jeszcze raz przepraszam.
-Mam nadzieję, że poprzez upadek, nic się nie stało..
-Bywało lepiej, ale dziękuję panu, za pamięć.
-Zamieńmy pana, na imię.-uśmiechnął się.-Łukasz.-wyciągnął umięśnioną dłoń.
-Kornelia, lecz przepraszam, ale dnia dziejszego, nie mam ochoty na zawieranie nowych znajomości.Wybacz, ale ten dzień, nie należał i nie będzie należał do udanych.Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczymy, ale teraz muszę już iść, choć sama nie wiem tak naprawdę, w którym kierunku zmierzam.
Z nadzieją, na lepsze jutro, krocząc dumnym krokiem, z lekkim uśmiechem, a zarazem smutkiem na twarzy, próbowałam zapomnieć o tym, co łączyło mnie, i Nikodema..
-Niestety, wraz ze szpitalnym personelem, potwierdzam tą wiadomość.Zgon nastąpił około godziny piętnastej dwadzieścia sześć.-odrząknął.
-To jest nie możliwe!-wrzasnęłam.
-Bardzo mi przykro, z tego powodu.Szczere wyrazy współczucia dla najbliższych.
-Proszę?!-wybuchłam euforią.-Mój najwspanielszy, najlepszy, najukochańszy przyjaciel, z którym przeżyłam wiele przygód, milion porażek, tysiąc upadków i wiele, wiele wzlotów-nie żyje!
Oparłam się o szarawą, obskórną ścianę.Osunęłam się w stronę dołu, po czym zaczerwienioną twarz, schowałam w drżących i zziębniętych dłoniach.Wolałabym przejść na tamtą stronę, odpocząć, od ludzi, którzy nie mają do Ciebie szacunku, aby choć chwilę, poczuć się wolną.
-Nalegam, aby w trybie natychamiastowym, zatelefonować oraz poinformować rodzinę, o śmierci ich bliskiej osoby.-rzekł.
Ocierając oblicze, po omacku, starałam się znaleźć telefon komórkowy.Wykręciłam numer, przyłożyłam słuchawkę do ucha, po czym usłyszałam znajomy, lubiany, anielski głos.
-Cześć, Kornelia.Dawno się nie odzwzywałaś.Coś się stało?
-Jak najszybciej, w obecności rodziców, masz się stawić w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim, przy ulicy Kondratowicza.Proszę Cię, nie każ mi się tłumaczyć.-rozłączyłam się.
Tępo wpatrując się przed siebie, ujrzałam znajomą sylwetkę, która właśnie zwróciła się do mnie, bardzo przestraszonym tonem.
-Czy coś poważnego Ci się stało?
-Mnie nie.Nie wiem, jak mam Wam o tym powiedzieć..
-Ależ o czym?-zapytała niepewnie starsza kobieta.
-Nikodem..Wasz syn, twój brat, mój kompan-nie żyje.-wymówiłam przez zęby.
-Co takiego?!-wrzasnęła przerażona Laura.
-Mój syn..Jak do tego doszło?-spytał ojciec.
-Odwiedził mnie na campusie.Zaprosił na pogawędkę.
***Dwie godziny wcześniej.***
-Jak dobrze, że Cię widzę.Bardzo się za Tobą stęskniłem.
-Ja za Tobą też.Przejdziemy się?
-Owszem, musimy porozmawiać.
-Więc, proszę zacznij.-prychnęłam.
-Kornelia, nie mam już sił, ciągnąć tego życia..
-Doceń, to co masz, bo kiedyś może Ci tego zabraknąć.Masz wspaniałą rodzinę, idealny kierunek studiów, niczego Ci nie brak.Czego chcieć więcej?
-Nie rozumiesz moich problemów.Naprawdę, nie radzę sobie już.
-Mówisz głupstwa.Ułoży się, zobaczysz.Potrzeba czasu.Bądź cierpliwy.
-Dla mnie nie ma już czasu.Muszę odejść..Przepraszam, kocham Cię.-zniknął..
***Teraźniejszość.***
-Czy Nikodem popełnił samobójstwo?
-Nie mógł dalej tak żyć.Teraz będzie mu lżej.Nie będzie przejmował się problemami.Nie będzie płakał, nie będzie miał już nieprzespanych nocy.Spotkał Boga, który mu pomoże.Weźmie go, pod swoje skrzydła i zajmie się nim, jak każdym dobrym i uczciwym człowiekiem.
-Nie docenialiśmy go, prawda?
-Mylicie się.Za mało czasu mu poświęcaliście.Na pierwszym miejscu była praca, pieniądze, dzieci.Nie potrafiliście dostrzec, że wasze pociechy, potrzebują rodzicielskiej miłości.Przepraszam, ale ja już nie mogę.-wybiegłam.
Rozpędzona, mijałam różnorodne typy społeczeństwa.Nie patrząc przed siebie, moją krętą drogę, zastawił mi dwumetrowy mężczyzna, o niezwykle kakaowych oczach.Zahaczając o niego, wypuściłam w niepamięć przeżycia, związane ze zmarłym towarzyszem.
-Serdecznie, bardzo przepraszam.
-Nie ma sprawy.Każdemu się zdarza.Zwałsza w tak ponury i niefortunny dzień.
-Też tak sądzę.-wysłałam kroplę sztucznego uśmiechu.-Naprawdę, jeszcze raz przepraszam.
-Mam nadzieję, że poprzez upadek, nic się nie stało..
-Bywało lepiej, ale dziękuję panu, za pamięć.
-Zamieńmy pana, na imię.-uśmiechnął się.-Łukasz.-wyciągnął umięśnioną dłoń.
-Kornelia, lecz przepraszam, ale dnia dziejszego, nie mam ochoty na zawieranie nowych znajomości.Wybacz, ale ten dzień, nie należał i nie będzie należał do udanych.Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczymy, ale teraz muszę już iść, choć sama nie wiem tak naprawdę, w którym kierunku zmierzam.
Z nadzieją, na lepsze jutro, krocząc dumnym krokiem, z lekkim uśmiechem, a zarazem smutkiem na twarzy, próbowałam zapomnieć o tym, co łączyło mnie, i Nikodema..
________________________
ROZDZIAŁ PIERWSZY!
oceniamy & komentujemy.
Zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńLiczę na więcej rozdziałów! ;*
A ja powiem, że jest boski. Czekam na więcej Anka.<3
OdpowiedzUsuńŚwietne <333
OdpowiedzUsuńCudoooooo *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, kumasz jo ? :)
Czekam na następny rozdział!!! :)
OdpowiedzUsuńMega ! <3 *__* Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPs. Dasz link do zdjęcia w tle ? xd
Dziękuję za miłe słowa! :)
UsuńA oto link:
https://sphotos-a.xx.fbcdn.net/hphotos-ash4/400560_460551063966286_1613905786_n.jpg