-Człowieku, czy ty nie posiadasz własnego
życia?-krzyknęłam.-Ciągle mnie obserwujesz, próbujesz się dowiedzieć, gdzie
znajduje się moje miejsce zamieszkania.Zajmij się swoim, prywatnym losem!
-Dlaczego, od razu, mnie skreślasz?-spytał.-Nie poznałaś mnie dokładnie, nie masz ochoty, porozmawiać, poznać.Poświęć mi godzinę.Mam wiele wyjaśnień, wytłumaczeń.-dąrzył swego.
Uległam.Nie miałam pojęcia, dlaczego.Próbowałam w końcu, zakończyć to wszystko, jednak..jego głos, zapach, uśmiech, przepiękne, kakaowe oczy..NIE, stop!
-Sześćdziesiąt minut, nie więcej.-rzekłam.
Oboje, w głuchej ciszy, zmierzając do przytulnej kawiarenki, czuliśmy, że będzie to napięta atmosfera.Zamawiając, latte macchiato, i cappuccino, zaczęliśmy pogawędkę.
-Spowiadaj się, niezawiele czasu, Ci pozostało.-mruknęłam.
-Tomasz Swędrowski, sportowy komentator, były siatkarz..
-Ojciec osoby, z którą aktualnie rozmawiasz.-odpowiedziałam.
-Twój rodziciel, moja rodzicielka..oni..-nie skończył.-Jestem..twoim przyrodnim bratem.
Upuszczając filiżankę, wylewając kawę, uciekłam, tam gdzie poniosły nogi.Słysząc głos rozgrywającego, zza pleców, ujrzałam jego przesmutną twarz.
-Czy ty nic nie rozumiesz?!-pisnęłam, przez łzy.-Do tej pory, nie wiesz, dlaczego Cię unikam?
-Nie mam pojęcia.Chcę się tego dowiedzieć.Tu i teraz, ani sekundy, dłużej.-odparł.
-Zadurzyłam się w Tobie.Gdy tylko spojrzałam, głęboko w Twoje oczy.Moje ciągłe sny, zawierają Ciebie, w roli głównej.Dlatego, nie chciałam tego ciągnąć.Różnica wieku..-otarłam łzy, spływające po twarzy.-I ta, okropna wiadomość.-rozpłakałam się.
-Chciałem wyznać Tobie, taką samą wiadomość.W Warnie, wydarzyło się coś, czego nigdy nie zapomnę.
***Dwa dni wcześniej.***
-Łukasz, Łukasz, Łukasz!-krzyknął Tomasz Swędrowski.
-Słucham?-jąknąłem.-Jakiś problem?
-Wyznaj jej, naszą tajemnicę.Jeżeli ją skrzywdzisz, nie ręczę za siebie.Twoje uczucie, musi jak najszybciej wygasnąć.Jesteście rodzeństwem.Powinniście to uszanować.Pomyśl, jakie kibice, będą mieli o was zdanie, opinię.Zniszczą wam życie!
-Nie interesuje mnie, zdanie innych.Kocham pańską córkę.To jest najważniejsze, prawda?
-Słyszysz, jakie brednie twierdzisz, mi przed nosem?!-ryknął.-To byłoby kazirodztwo!
-Nie mamy dokładnych wyników.Nie wiemy, czy jest tak naprawdę.
-Śmiesz twierdzić, że kłamię?-odparł ze złością, w oczach.
-Dopóki, nie otrzymam karty, z wynikami DNA, uznaję to, za wymyśloną opowieść.Kornelia, ma już dwadzieścia pięć lat.Nie jest siedmioletnią, dziewczynką, która jest ciekawa świata.Jest odpowiedzialną i szczerą, kobietą, która wie, czego chce w życiu.-odszedłem.
***Teraźniejszość.***
-On wiedział, o twoim uczuciu, do mnie?
-Podsłuchał rozmowę, moją i Krzyszofa Ignaczaka.Wyznałem mu, aby mieć pewność, że mógłbym Cię prosić, o rękę.
-Nie rozpędzasz się?-spytałam, groźnym tonem.-Łukasz, mimo, że oboje czujemy to samo, nie możemy być razem.Zbyt duża różnica wieku, opinia.Chcesz zakończyć swoją karierę reprezentacyjną, przeze mnie?
-Marzeniem każdego sportowca, jest godne reprezentowanie, własnego kraju, w rozgrywkach międzynarodowych.Ja, miałem tę szansę, trzynaście lat z rzędu.Mój czas, już przeminął..
-Nie możesz, tak postępować.Musisz grać, to twój żywioł.Nie możesz, zrezygnować z występów, z kadrze.Nie pozwolę, Ci na to.-pogroziłam palcem.
-Dziękuję, ale jestem zmęczony.Mam już swoje lata.Teraz, mam chęć spędzić, ich resztę, z Tobą u boku.-złapał mnie za rękę.
Przeprosiłam, odhaczając swoją dłoń, od jego, po czym usłyszałam głos, tuż za moimi plecami.Nie chciałam się odwracać, z niechęcią ujrzania Macieja.Jednak, nie był to on.Był to ponad dwumetrowy olbrzym, o ciemnych włosach, i przepięknych niebieskich oczach.Uśmiechnął się lekko, po czym rozpoczął, przemiłą rozmowę.
-Łukasz, wyrywasz każdą, pannę, którą napotkasz, na swojej drodze?-zaczął.
-Bartek, nie wnerwiaj mnie.-zaśmiał się, rozgrywający.-Gdzie zgubiłeś, Natalię?
-Jak to kobieta, za pewne pięciogodzinne rozmówki, z przyjaciółką.-rzekł.
-To jest, Kornelia.-odpowiedział.-Poznajcie się.
-Miło mi Cię poznać.-odparł, przyjmujący.-Nazywam się, Bartosz Kurek.
-Mnie także.Kornelia Swędrowska.-wysunęłam rękę, w przyjaznym geście.
-Zbierzność nazwisk..-nie skończył.
-Nie.-posłałam kroplę uśmiechu.-Córka, Tomasza Swędrowskiego.
-Masz przewspaniałego, wiecznie, uśmiechniętego ojca.Legenda polskiej siatkówki.
-Nie, sądzę, lecz dziękuję.
-Rozmowa, dopiero się rozkręca, niestety-uciekam.Wam, też to radzę, złapie was deszcz, i nie będzie za ciekawie.Do zobaczenia, wkrótce.-pomachał ręką.
Odwzajemniłam czynność, w geście pożegnalnym.Spoglądając, w niebo, dostrzegłam czarne, niezbyt zadawalające chmury.Nagle, w błyskawicznym tempie, krople wody, osuwały się, prosto z nieba.
-Będziemy tu tak stali?-spytałam.-Przemokniemy i zachorujemy.-zdygotałam zębami.
-Jest romantycznie, nie uważasz?-objął mnie, w tali.
Poczułam, jak dłonią, maszeruje, po mojej twarzy.Osłaniając włosy, lekko musnął w usta, po czym zatopił się, w nich.Nie potrafiłam zaprzestać, jednak, nie miałam innego wyjścia.
-Nie mogę, przepraszam.Jesteśmy rodzeństwem.Zostańmy, na takiej relacji!
-Nie potrafię.Kornelia, doceń to, proszę!-powtórzył czynność.
-Dlaczego, od razu, mnie skreślasz?-spytał.-Nie poznałaś mnie dokładnie, nie masz ochoty, porozmawiać, poznać.Poświęć mi godzinę.Mam wiele wyjaśnień, wytłumaczeń.-dąrzył swego.
Uległam.Nie miałam pojęcia, dlaczego.Próbowałam w końcu, zakończyć to wszystko, jednak..jego głos, zapach, uśmiech, przepiękne, kakaowe oczy..NIE, stop!
-Sześćdziesiąt minut, nie więcej.-rzekłam.
Oboje, w głuchej ciszy, zmierzając do przytulnej kawiarenki, czuliśmy, że będzie to napięta atmosfera.Zamawiając, latte macchiato, i cappuccino, zaczęliśmy pogawędkę.
-Spowiadaj się, niezawiele czasu, Ci pozostało.-mruknęłam.
-Tomasz Swędrowski, sportowy komentator, były siatkarz..
-Ojciec osoby, z którą aktualnie rozmawiasz.-odpowiedziałam.
-Twój rodziciel, moja rodzicielka..oni..-nie skończył.-Jestem..twoim przyrodnim bratem.
Upuszczając filiżankę, wylewając kawę, uciekłam, tam gdzie poniosły nogi.Słysząc głos rozgrywającego, zza pleców, ujrzałam jego przesmutną twarz.
-Czy ty nic nie rozumiesz?!-pisnęłam, przez łzy.-Do tej pory, nie wiesz, dlaczego Cię unikam?
-Nie mam pojęcia.Chcę się tego dowiedzieć.Tu i teraz, ani sekundy, dłużej.-odparł.
-Zadurzyłam się w Tobie.Gdy tylko spojrzałam, głęboko w Twoje oczy.Moje ciągłe sny, zawierają Ciebie, w roli głównej.Dlatego, nie chciałam tego ciągnąć.Różnica wieku..-otarłam łzy, spływające po twarzy.-I ta, okropna wiadomość.-rozpłakałam się.
-Chciałem wyznać Tobie, taką samą wiadomość.W Warnie, wydarzyło się coś, czego nigdy nie zapomnę.
***Dwa dni wcześniej.***
-Łukasz, Łukasz, Łukasz!-krzyknął Tomasz Swędrowski.
-Słucham?-jąknąłem.-Jakiś problem?
-Wyznaj jej, naszą tajemnicę.Jeżeli ją skrzywdzisz, nie ręczę za siebie.Twoje uczucie, musi jak najszybciej wygasnąć.Jesteście rodzeństwem.Powinniście to uszanować.Pomyśl, jakie kibice, będą mieli o was zdanie, opinię.Zniszczą wam życie!
-Nie interesuje mnie, zdanie innych.Kocham pańską córkę.To jest najważniejsze, prawda?
-Słyszysz, jakie brednie twierdzisz, mi przed nosem?!-ryknął.-To byłoby kazirodztwo!
-Nie mamy dokładnych wyników.Nie wiemy, czy jest tak naprawdę.
-Śmiesz twierdzić, że kłamię?-odparł ze złością, w oczach.
-Dopóki, nie otrzymam karty, z wynikami DNA, uznaję to, za wymyśloną opowieść.Kornelia, ma już dwadzieścia pięć lat.Nie jest siedmioletnią, dziewczynką, która jest ciekawa świata.Jest odpowiedzialną i szczerą, kobietą, która wie, czego chce w życiu.-odszedłem.
***Teraźniejszość.***
-On wiedział, o twoim uczuciu, do mnie?
-Podsłuchał rozmowę, moją i Krzyszofa Ignaczaka.Wyznałem mu, aby mieć pewność, że mógłbym Cię prosić, o rękę.
-Nie rozpędzasz się?-spytałam, groźnym tonem.-Łukasz, mimo, że oboje czujemy to samo, nie możemy być razem.Zbyt duża różnica wieku, opinia.Chcesz zakończyć swoją karierę reprezentacyjną, przeze mnie?
-Marzeniem każdego sportowca, jest godne reprezentowanie, własnego kraju, w rozgrywkach międzynarodowych.Ja, miałem tę szansę, trzynaście lat z rzędu.Mój czas, już przeminął..
-Nie możesz, tak postępować.Musisz grać, to twój żywioł.Nie możesz, zrezygnować z występów, z kadrze.Nie pozwolę, Ci na to.-pogroziłam palcem.
-Dziękuję, ale jestem zmęczony.Mam już swoje lata.Teraz, mam chęć spędzić, ich resztę, z Tobą u boku.-złapał mnie za rękę.
Przeprosiłam, odhaczając swoją dłoń, od jego, po czym usłyszałam głos, tuż za moimi plecami.Nie chciałam się odwracać, z niechęcią ujrzania Macieja.Jednak, nie był to on.Był to ponad dwumetrowy olbrzym, o ciemnych włosach, i przepięknych niebieskich oczach.Uśmiechnął się lekko, po czym rozpoczął, przemiłą rozmowę.
-Łukasz, wyrywasz każdą, pannę, którą napotkasz, na swojej drodze?-zaczął.
-Bartek, nie wnerwiaj mnie.-zaśmiał się, rozgrywający.-Gdzie zgubiłeś, Natalię?
-Jak to kobieta, za pewne pięciogodzinne rozmówki, z przyjaciółką.-rzekł.
-To jest, Kornelia.-odpowiedział.-Poznajcie się.
-Miło mi Cię poznać.-odparł, przyjmujący.-Nazywam się, Bartosz Kurek.
-Mnie także.Kornelia Swędrowska.-wysunęłam rękę, w przyjaznym geście.
-Zbierzność nazwisk..-nie skończył.
-Nie.-posłałam kroplę uśmiechu.-Córka, Tomasza Swędrowskiego.
-Masz przewspaniałego, wiecznie, uśmiechniętego ojca.Legenda polskiej siatkówki.
-Nie, sądzę, lecz dziękuję.
-Rozmowa, dopiero się rozkręca, niestety-uciekam.Wam, też to radzę, złapie was deszcz, i nie będzie za ciekawie.Do zobaczenia, wkrótce.-pomachał ręką.
Odwzajemniłam czynność, w geście pożegnalnym.Spoglądając, w niebo, dostrzegłam czarne, niezbyt zadawalające chmury.Nagle, w błyskawicznym tempie, krople wody, osuwały się, prosto z nieba.
-Będziemy tu tak stali?-spytałam.-Przemokniemy i zachorujemy.-zdygotałam zębami.
-Jest romantycznie, nie uważasz?-objął mnie, w tali.
Poczułam, jak dłonią, maszeruje, po mojej twarzy.Osłaniając włosy, lekko musnął w usta, po czym zatopił się, w nich.Nie potrafiłam zaprzestać, jednak, nie miałam innego wyjścia.
-Nie mogę, przepraszam.Jesteśmy rodzeństwem.Zostańmy, na takiej relacji!
-Nie potrafię.Kornelia, doceń to, proszę!-powtórzył czynność.
Odrywając się, uciekłam, w ślepą uliczkę.Odwracając się, widziałam, jego
zasmucone obliczę.Źle postąpiłam, pozostawiając go tam, bez żadnego pożegnania,
ale nie mogłam narażać, jego kariery oraz jego osobowości, na to, aby ktoś,
uprzykrzał mu życie..
_____________________________
Przepraszam, że piszę beznadziejnie.
Dziękuję za każde odwiedzenie bloga.
Przepraszam, że piszę beznadziejnie.
Dziękuję za każde odwiedzenie bloga.